B – BADACSONY
Po wino i miłość
Miejscowość wypoczynkowa na Węgrzech nad Balatonem (2 tys. mieszkańców). Podróżując do kraju naszych bratanków Polacy częściej wybierają bardziej znane kurorty nad „węgierskim morzem”- Balatonfüred, Siófok, czy Keszthely. Tymczasem Badacsony cieszy się dużą popularnością wśród Madziarów. Oczywiście naszych rodaków z pewnością też spotkamy. Nie ulega wątpliwości, że zawitają tu przede wszystkim miłośnicy dobrego wina. Miasteczko od niedawna otrzymało autonomię. Wcześniej bowiem wraz z osadą Badacsonyörs, stanowiło część gminy Badacsonytomaj, znanej z wydobycia bazaltu w dawnych kamieniołomach. W krainie wygasłych wulkanów, bo tak zwykło się mówić o terenach znajdujących się na północnym brzegu jeziora Balaton, skała powulkaniczna występuje w nadmiarze. Właśnie z tego kamienia miliony lat temu w paleozoiku ukształtowały się wulkaniczne wzgórza. Stożki dawnych wulkanów malowniczo wpisują się w krajobraz północnego Balatonu. Szczególnie godne uwagi są wzgórza: Hegyestű ze stromymi bazaltowymi formacjami skalnymi oraz wzgórze, na którym znajduje się zamek Szigliget. Jednak moim zdaniem wulkaniczny stok Badacsony prezentuje się najbardziej zjawiskowo.
Wzgórze sięga zaledwie 437 m n.p.m. i jest bardzo płaskie. Obwód elipsoidalnej góry wynosi 11 kilometrów. Łatwo można je dostrzec z perspektywy wielu kilometrów. Fantastyczną perspektywę na ten wygasły wulkan mieliśmy z tarasu pensjonatu Zolko Fogado, w którym mieszkaliśmy. Mimo, że minęły już cztery lata od naszego pobytu nad Balatonem, to widok wzgórza Badacsony na tle zachodzącego słońca po dziś dzień mam w pamięci. Do Badacsony wybraliśmy się oczywiście w celu nazwijmy to degustacji wina 🙂 Bogate tradycje winne sięgają czasów rzymskich. Miasteczko jest znane z produkcji wina Olaszrisling o zapachu gorzkich migdałów. Dużą popularnością cieszy się również wino Szürkebarát, czyli „szary mnich”. W klimatycznych winiarniach z widokiem na urokliwe winnice smakowaliśmy jedno i drugie. Malownicze położenie miasteczka sprawiło, że przybywali tu malarze, poeci i artyści. Inspiracji szukał tu czołowy węgierski impresjonista József Egry. Z kolei węgierski poeta Sandor Kisfaludy pisał liryki dla swojej muzy – hrabianki Róży Szegedy. Ich żarliwe uczucie mimo wielu perypetii skończyło się happy endem. Miłosna historia sprzed dwóch wieków ma licznych naśladowców. Zakochani odwiedzają pomnik kochanków oraz miejsce zwane kamieniem różanym. Zgodnie z legendą para powinna usiąść tyłem do Balatonu i trzymać się za ręce. To gwarantuje szybki ślub i szczęśliwe małżeństwo. Nie dotarliśmy do tego miejsca. Musimy szukać szczęście w miłości ? – zapytałem ukochaną. Gdybyśmy byli tu kilkanaście lat wcześniej pewnie postąpilibyśmy zgodnie z zabobonem 🙂 Żona stwierdziła, że do szczęścia wystarczy szlachetny Olaszrisling… Wróciliśmy krętymi uliczkami w dół miasteczka dając upust energii dzieciom w małym lunaparku. Chwilę pospacerowaliśmy promenadą. Odpuściliśmy sobie jednak plażowanie w tym miejscu (na kąpiel wybraliśmy się wieczorową porą na plażę w Badacsonyörs, nieopodal pensjonatu Zolko Fogado). Odwiedziliśmy również Badacsonytomaj. Tutaj znajduje się interesujący neoromański kościół św. Emeryka. Dwuwieżowa świątynia w całości została zbudowana z bazaltu. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w rewelacyjnej winnicy Varga Pincészet. Tu dokonaliśmy zakupu kilku butelek Olaszrisling i Szürkebarát. Szczęście na wciągnięcie ręki. 🙂 Z uśmiechami na twarzach i załadowanymi winem torbami wróciliśmy do pensjonatu. Kilka dni wcześniej zawitaliśmy do arboretum Folly (https://www.radekfogel.pl/f/folly/), Koniecznie trzeba odwiedzić to miejsce będąc w okolicach. Do Badacsony przyjechaliśmy po wino i miłość. Wróciliśmy z jednym i drugim, czyli winem i winem 🙂