L – LANCKORONA
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy, czyli wizyta w mieście aniołów
Małopolska wieś w Beskidzie Makowskim, oddalona niespełna godzinę jazdy samochodem na południe od Krakowa ( 2 tys. mieszkańców). Ta urokliwa wioska jest malowniczo usytuowana na zboczu Lanckorońskiej Góry (545 m n.p.m.).
Lanckorona to dawne miasto królewskie. Kazimierz Wielki w połowie XIV w. ufundował tu zamek. Nadał również przywileje handlowe, na mocy których można było organizować w Lanckoronie targi czwartkowe. W czasie konfederacji barskiej odparto atak Rosjan w 1769 r. Dwa lata później jednak konfederaci ponieśli tu klęskę z potyczce z rosyjskimi oddziałami Aleksandra Suworowa. W drugiej połowie XIX w. pożar zniszczył domy wokół rynku. Pomimo utraty praw miejskich w latach 30 – tych XX w., dawne miasto królewskie stało się mekką małopolskich artystów.
Wizytowali tu pisarze, poeci, ludzie sztuki i teatru. Lanckoronę odwiedzali m. in. Adam Hanuszkiewicz, Kazimierz Brandys, Andrzej Wajda, Wojciech Pszoniak, czy Marek Grechuta. Od niemal 20 lat odbywa się tu festiwal „Anioł w miasteczku”. Organizowane są warsztaty malarskie, koncerty, spotkania z poezją, wernisaże, czy spotkania autorskie.
Lanckoronę odwiedziliśmy kilka razy. Nie udało nam się niestety uczestniczyć w festiwalu. Żeby jednak poczuć wyjątkowy klimat tego miejsca wystarczy przespacerować się wokół drewnianej zabudowy rynku, wstąpić do jednej z kilku artystycznych kawiarenek, gdzie do dzisiaj spotyka się bohema artystyczna, zachwycić się niebanalnymi wyrobami ceramicznymi.
Przechadzka po lanckorońskim rynku przypomina podróż w czasie. Brukowane uliczki, układ urbanistyczny z przełomu XIV i XV w. oraz XIX w. drewniane chałupy przywołują na myśl zabytkowy skansen.
Tu jednak nie płacisz biletu wstępu do muzeum na wolnym powietrzu. Ten sielankowy obraz burzy jedynie parking wokół rynku. W jednym z domów urządzono muzeum etnograficzne. W centralnej części znajduje się studnia z wypisanym fragmentem chyba najbardziej rozpoznawalnego utworu Marka Grechuty. Pośmiertnie artysta został uhonorowany tytułem Anioła Lanckorony.
Kilku sprzedawców wystawia akurat rękodzieło na centralnym placu. Anioły to najchętniej kupowane pamiątki.
Z łatwością można je znaleźć w galeriach sztuki, sklepikach, kafejkach. Wybór jest ogromny. Zrobiło się sielsko – anielsko… Ruiny średniowiecznego zamku, mimo że nie są w najlepszym stanie, nie zdewaluowały anielskiego nastroju. Właścicielami warowni byli Lanckorońscy i Zebrzydowscy.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do kościoła p.w. Jana Chrzciciela z XIV w. Na ścianie prezbiterium interesująco prezentuje się malowidło tzw. Golgota.
Wracamy do centrum. Siadamy na ławeczce pod spadzistym dachem i chłoniemy anielską liryczność Lanckorony. Bez pośpiechu oczywiście 🙂