L – LIPNO NAD WEŁTAWĄ
Nad „czeskim morzem” w „czeskich Bieszczadach”
Popularna miejscowość letniskowa na południu Czech w Krainie Szumawskiej. Lipno znajduje się w niewielkiej odległości od trójstyku granic z Austrią i Niemcami. Ten malowniczy kurort usytuowany jest nad sztucznym jeziorem Lipnowskim – największym zbiornikiem wodnym w Czechach (niemal 50 km²) na Wełtawie.
Lipno liczy mniej niż 700 mieszkańców. W sezonie jednak miasteczko tętni życiem. Całkiem sporo tu turystów, głównie z Pragi, Pilzna i zachodniej części Czeskiej Republiki. Polacy zdecydowanie rzadziej tutaj zaglądają. Szkoda, bo nie wiedzą, co tracą. Z drugiej strony pewnie mielibyśmy do czynienia ze wzmożonym ruchem turystycznym. Podczas naszego pobytu nad „czeskim morzem” spotkaliśmy zaledwie jedną polską rodzinę.
Lipno nad Wełtawą to w końcu najważniejszy ośrodek turystyczny na Szumawie, o której zwykło się mówić w Polsce „czeskie Bieszczady”. Ogromne połacie lasów wokół przepięknego jeziora to moim zdaniem pierwszorzędne atrakcje tego miejsca (w niemieckiej części makroregionu Szumawy znajduje się Las Bawarski, który z czeską Szumawą stanowi największy obszar leśny w Europie o powierzchni ponad 2 mln ha).
Tutaj można wypocząć w pełnym tego słowa znaczeniu. Wiem, że pisałem tak o wielu miejscowościach. Dzisiaj jednak w dobie pandemii, szczególnie tęsknię za widokiem promieni słonecznych skąpanych w bezkresnej zieleni lasu i błękitnej tafli jeziora.
Taką scenerię pamiętam z 40 metrowej wieży, która znajduje się na końcu 675 metrowej ścieżki nad koronami drzew. Mimo, że nie była to ani pierwsza, ani ostatnia nasza wędrówka „ścieżką w chmurach”, to jednak spacer alejką w koronach drzew w Lipnie dostarczył mnóstwo wrażeń. Wprawdzie w Czechach są dłuższe ścieżki, jednakże panorama na jezioro, lasy, a nawet alpejskie szczyty Kraju Salzburskiego z wybudowanej w 2012 r. ścieżki w Lipnie jest zjawiskowa.
Początek ścieżki znajduje się na wzgórzu Kramolin (899 m n.p.m.). Można tu wjechać kolejką lub przespacerować się szlakiem turystycznym. Wybraliśmy wariant dla piechurów.
Trasa przebiega drewnianą kładką wspartą na 25 metrowych kolumnach.
Po dłuższym zachwycie nad pięknem krajobrazu na platformie widokowej, wędrówkę zakończyliśmy ślizgiem 52 metrową zjeżdżalnią grawitacyjną (adrenalina gwarantowana).
Nieopodal znajduje się ekologiczny park rozrywki dla dzieciaków Królestwo Lasu (Království Lesa).
Tutaj nasi synowie wyczyniali harce na tyrolkach, drabinkach i trampolinach, podczas gdy my błogo relaksowaliśmy się na bujanych drewnianych fotelach pod świerkami oddychając najlepszym leśnym powietrzem i degustując zimnego Pilsnera. Hormony stresu zredukowane do zera.
Na parkingu przy dolnej stacji kolejki znajduje się kolejna atrakcja dla dzieci – letni tor saneczkowy. Wieczorem czas spędziliśmy na długim spacerze wzdłuż plaży.
Na tle zachodzącego słońca kapitalnie prezentuje się kameralna marina.
Lipno nad Wełtawą to idealne miejsce do uprawiania wszelkiego rodzaju sportów, turystyki kwalifikowanej i rekreacji. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Wypożyczyliśmy rowery i wybraliśmy się na dwóch kółkach leśnymi traktami rowerowymi wokół jeziora.
Górki, pagórki, miejsca obsługi rowerzystów, kameralne plaże no i ten niesamowity las – fenomenalnie spędzony czas. Wprawdzie nie objechaliśmy całego jeziora. W malutkim Frymburku podziwiliśmy kolorowe kamieniczki, późnogotycki kościół św. Bartłomieja oraz XVII w. fontannę.
Po krótkiej przerwie na bardzo smaczny smažený sýr z hranolkami, przeprawą promową przedostaliśmy się na drugi brzeg, skracając w najwęższym miejscu jezioro mniej więcej o połowę drogi.
Ominęliśmy niestety największą wyspę o egzotycznej nazwie Tajwan. Nie umknęła naszej uwadze natomiast Wyspa Królików (Králičí ostrov), zamieszkiwana przez króliki i świnki morskie. Z perspektywy lądu jednak nie dostrzegliśmy niepozornych mieszkańców. Wracając do Lipna przejeżdżaliśmy przez prawie 300 metrową zaporę. W pobliskiej elektrowni wybudowanej w latach 50 – tych XX stulecia turbiny wytwarzają energię o niezbyt dużej mocy 60 kw. Jezioro jednak ma ogromną pojemność retencyjną. W 2002 r. uchroniło południowe Czechy od niszczycielskiej powodzi. Po kilku godzinach jazdy rowerem (wliczając przerwę we Frymburku i krótki pobyt na plaży w miejscowości Přední Výtoň) dojechaliśmy z powrotem do Lipna. Niemal 50 km na dwóch kółkach.
Zmęczenie dało się we znaki, ale też i satysfakcja, że udało nam się zapętlić połowę linii brzegowej Lipnowskiego jeziora. Kapitalna trasa (ok. 90 % oznakowanych ścieżek przebiega w lesie). Polecam wszystkim miłośnikom jednośladów.
Będąc w Lipnie grzechem byłoby nie skorzystać z atrakcji wodnych. Kąpielisko w części jest strzeżone. Temperatury wody jednak nie można porównać do wartości południowoeuropejskich (brr…).
Dużym powodzeniem cieszą się kajaki, żeglarstwo, windsurfing, rafting. Odbyły się tu nawet kajakowe mistrzostwa świata w slalomie wodnym. W planach jest budowa kolejki linowej w poprzek jeziora. Zimą z kolei popularnością cieszy się narciarstwo biegowe. W sezonie w miasteczku organizowane są liczne imprezy kulturalne. W czasie niepogody można skorzystać z oferty niewielkiego aquaparku (nie jest to wybitna atrakcja, ale zawsze alternatywa na niepogodę). W sobotnie popołudnie podczas ulewnego deszczu wybraliśmy się do Aquaworld Lipno. Spotkaliśmy raptem kilkanaście osób. Lipno nad Wełtawą nie bez przesady nazywane jest kurortem nad „czeskim morzem” w „czeskich Bieszczadach”. To znakomita destynacja na aktywny wypoczynek.
Wszystkim czytelnikom Magicznego Alfabetu Podróży życzę zdrowych, radosnych Świąt Wielkanocnych. Niech nie opuszcza Was nadzieja na nieskrępowane podróżowanie i tęsknota za widokiem promieni słonecznych skąpanych w bezkresnej zieleni lasu i błękitnej tafli jeziora…🙂