R – RODOS
Z wizytą u Joannitów
Stolica greckiej wyspy Rodos, najbardziej wysunięty na północ ośrodek na wyspie (50 tys. mieszkańców). Pierwsze skojarzenie z nazwą Rodos prowadzi mnie do Kolosa Rodyjskiego – olbrzymich rozmiarów greckiego boga słońca Heliosa. Jeden z siedmiu cudów świata został wykonany z brązu 300 lat p.n.e. 32 metrowy posąg został jednak zniszczony na skutek trzęsienia ziemi. W tym czasie miasto stanowiło centrum kulturalne i handlowe Grecji. W kolejnych latach miasto należało do Rzymian i Arabów. Od XIV w. Rodos został ufortyfikowany przez Zakon Joannitów inaczej zwany Rycerskim Zakonem Szpitalników św. Jana. Dzięki temu odparto ataki sułtanatu egipskiego. Joannici założyli zakon, aby zapewnić opiekę chorym lub rannym pielgrzymom i rycerzom w czasie krucjat jerozolimskich. Na początku XX w. wyspa przeszła w ręce Włochów. Przed wybuchem II wojny światowej w Pałacu Mistrzów miała powstać letnia rezydencja dla włoskich możnowładców, w tym Mussoliniego. Przypłynęliśmy tu katamaranem z tureckiego Marmaris. W miejscu, gdzie dawniej stał Kolos Rodyjski znajduje się posąg jelenia i łani.
Pałac Wielkich Mistrzów Zakonu Joannitów dostrzegamy już z daleka.
Stare Miasto otoczone grubymi murami obronnymi zostało wpisane na listę UNESCO. Prowadzi do niego aż 11 bram.
Za murami znajduje się ciąg dobrze zachowanych uliczek. Szczególnie godna uwagi jest średniowieczna ulica Rycerska.
Odwiedzamy Katedrę Joannitów oraz Wieżę Zegarową, z której obserwujemy panoramę miasta.
Pozostałością po epoce osmańskiej jest meczet Sulejmana Wspaniałego na Placu Sokratesa.
W dzielnicy La Juderia znajduje się najstarsza grecka synagoga – Kahal Kadosz Szalom. Za Bramą Wolności znajdują się ruiny starożytnej świątyni Afrodyty. Na Placu Hipokratesa podziwialiśmy gotyckie fontanny.
Na obiad udaliśmy się do tawerny na wyśmienitą musakę i białe greckie wino Cambas. Niemiłosierny upał poważnie doskwierał. Cień był na wagę złota 🙂
Udaliśmy się zatem na plażę Elli, aby zażyć kąpieli w Morzu Egejskim.
Po drodze podziwialiśmy wiatraki w porcie jachtowym.
Niestety czasu na relaks nie było zbyt dużo. Katamaran czekał już w porcie. Mimo, że od naszej wizyty upłynęło kilkanaście lat, często wracam wspomnieniami do tego pasjonującego miejsca.