R – RUDAWY JANOWICKIE
Małe cuda natury
Pasmo górskie w Sudetach Zachodnich. Rudawy Janowickie usytuowane są między Kotliną Jeleniogórską od zachodu, Kamienną Górą od wschodu, Kowarami od południa i rzeką Bóbr od północy. To niewielkie pasmo często mijamy w drodze do Karpacza, czy Szklarskiej Poręby. To właśnie tutaj odkryjecie niezwykłe formacje skalne, poznacie intrygujące historie małych miejscowości, przemierzycie ciekawe szlaki turystyczne… Wiele razy stykaliśmy się z Rudawami Janowickimi. Pierwszy raz jednak tak na dobre zawitaliśmy tu kilka lat temu realizując projekt Korony Gór Polski. Warto mieć na uwadze, że Sudety to nie tylko Karkonosze i Kotlina Kłodzka. Przeróżne podziały wyodrębniają szereg pasm i łańcuchów. Z całą pewnością właśnie Rudawom Janowickim należy poświęcić więcej atencji. Najwyższym szczytem jest Skalnik (945 m n.p.m.).
Dotarliśmy tu przemierzając odcinek Głównego Szlaku Sudeckiego z Przełęczy pod Średnicą (595 m n.p.m.). Mimo, że początkowy fragment przebiega asfaltem, szlak jest bardzo przyjemny.
Ruch turystyczny jest niewielki. Cieszymy się ciszą i zapachem lasu. Właśnie w lesie usytuowany jest kulminacyjny wierzchołek. Skalnik jednak nie góruje wybitnie na tle otaczającego obszaru. Interesująco prezentuje się natomiast zlokalizowane kilkaset metrów przed Skalnikiem wzniesienie Ostra Mała.
Granitowe formacje skalne stanowią świetny punkt widokowy. Niebo spowite mgłą i chmurami ograniczało jednak widoczność na Karkonosze. Rudawy Janowickie to nie tylko Skalnik. Dużą popularnością cieszą się Kolorowe Jeziorka. Położone na zielonym szlaku turystycznym, łączącym Wieściszowice z Wielką Kopą (871 m n.p.m.), cztery stawy powstały w miejscu dawnych wyrobisk pokopalnianych.
Pod koniec XVIII w. oddano do użytku kopalnie pirytu, z którego Niemcy produkowali kwas siarkowy. Wizytę w tym miejscu należy zaplanować koniecznie w słoneczny dzień. W przeciwnym razie kolor wody w jeziorkach nie będzie intensywny, lecz bury i pozbawiony wyrazu. Pierwszy staw na szlaku to Żółte Jeziorko.
Otaczają je groty ze skał metamorficznych. Tuż za nim znajduje się bogate w związki miedzi i żelaza Jeziorko Purpurowe. Powstało na skutek zalania wyrobiska po kopalni Hoffnung. Purpurowe jest znacznie większym zbiornikiem.
Strome brzegi sprawiają, że sceneria jest bardziej malownicza. Błękitne jeziorko znajduje się już nieco dalej i wyżej (635 m n.p.m.). Po 20 minutach spaceru dostrzegliśmy turkusową toń jeziora.
Dawniej było tu wyrobisko po kopalni „Nowe Szczęście” (Neues Glück ). Nazwa poniemieckiej kopalni chyba idealnie oddaje nastrój, jaki udzielił nam się po tym, gdy spoczęliśmy na ławeczce nad brzegiem, podziwiając lazurową perspektywę jeziora w malowniczym otoczeniu lasu. Kanapki smakowały w tym miejscu rewelacyjnie.
To najładniejszy zbiornik. Przypomina nieco tropikalne kąpielisko (pewnie moja wyobraźnia jest zbyt wybujała…. 🙂).
Ostatnim jeziorkiem na szlaku jest Zielone. To niewielki zbiorniki okresowy, częściowo wysychający. Powstał w miejscu przekopu kopalni Gustaw. Niedaleko jeziorek znajduje się Miedzianka. Niegdyś tętniące życiem miasteczko. Kopalnia miedzi przyczyniła się do rozkwitu miejscowości. Po wojnie jednak górnictwo upadło. Ludność wysiedlono. Sowieci pod Miedzianą Górą poszukiwali złóż uranu. W latach 60 – tych XX w. nie było już prawie nic. Wojsko wysadziło kościół ewangelicki. Zakazano remontów domów. Dzisiaj to już raczej miasteczko widmo. Jego historię opowiedział Filip Springer w książce pt. „ Miedzianka. Historia znikania”. Kiedyś byłem krótko w jej posiadaniu. Nie zdążyłem jednak przeczytać zakończenia. Do Miedzianki prowadzi kręta, dziurawa droga. Spoglądając na łąki i pola oraz jedyny zachowany obiekt sakralny – XIX w. kościółek św. Jana próbuję w wyobraźni rozrysować plan bogatego miasteczka sprzed wieku. Za kościołem znajduje się historyczny browar. Dzisiaj to hotel, browar i restauracja w jednym. Bardzo nowoczesny obiekt. Niestety wszystkie miejsca były zajęte… Zatrzymujemy się w Janowicach Wielkich. Stąd ruszamy w czterdziestopięciominutową wędrówkę zielonym Szlakiem Zamków Piastowskich do fascynujących ruin zamku Bolczów.
Szlak jest bardzo ciekawy. Mnóstwo tu jednak kamieni. Frida próbuje omijać je szerokim łukiem. Zamek zbudowano w XIV w. na granitowym występie skalnym 561 m n.p.m. Został zniszczony w trakcie wojny trzydziestoletniej przez oddziały szwedzkie. Ruiny są bardzo malownicze.
Spacerując po dziedzińcach oraz wieży obronnej podziwialiśmy ciekawą perspektywę na Rudawy Janowickie.
Turyści piknikują na kocach w pobliżu dziedzińców, rozpalają grille. Trudno jednak mówić o sielance. Robi się tłoczno. Wracamy na parking. Zmierzamy do naszego miejsca zakwaterowania w Trzcińsku. Wieczorem spacerujemy jeszcze po miejscowości wzdłuż rzeki Bóbr. Odkrywamy malowniczy kościółek Matki Boskiej Częstochowskiej oraz kamienne piwniczki, które przed wojną służyły do przechowywania żywności z pobliskiej restauracji. Kolejnego dnia wyruszyliśmy najbardziej popularnym traktem w Rudawach Janowickich, a właściwie ich zachodnią krawędzią – masywem Gór Sokolich. Z reguły górską wędrówkę kończymy wizytą w schronisku. Tym razem było inaczej. Do schroniska trafiliśmy już pół godziny od wyjścia z Trzcińska. Kontynuowaliśmy naszą wycieczkę w Góry Sokole. Wracaliśmy tą samą trasą. W Schronisko PTTK Szwajcarka spędziliśmy trochę czasu w drodze powrotnej. Nie mógłbym sobie tego darować. To wszak jedyne całkowicie drewniane schronisko w Sudetach. Zostało wybudowane w stylu tyrolskim dokładnie 200 lat temu.
Sokolik (642 m n.p.m.) cieszy się największym zainteresowaniem. Obawiając się tłumów wyruszyliśmy relatywnie wcześnie.
Po krótkiej chwili doszliśmy do Husyckich Skał z małą platformą widokową na Sokolik.
Podążaliśmy czerwonym szlakiem, który im bliżej szczytu, tym bardziej trawersuje. Po kolejnych 30 minutach dotarliśmy do mekki Gór Sokolich. Sokolik wygląda jak gigantyczny ostaniec skalny. Na szczyt prowadzą metalowe, kręte i momentami bardzo wąskie schody. Trzymając się poręczy docieramy do celu.
Z platformy widokowej podziwiamy rewelacyjną panoramę.
Wokół Sokolika jest mnóstwo przeróżnych formacji skalnych. To ulubione miejsce dla miłośników wspinaczki.
Ruszamy w drogę powrotną. Przed Husyckimi Skałami skręcamy czarnym szlakiem na Krzyżną Górę (654 m n.p.m.) – najwyższe wzniesienie Gór Sokolich.

Poniżej szczytu znajdują się niewielkie ruiny zamku Sokolec. Zdobycie Krzyżnej Góry nie jest zadaniem łatwym.
Podobnie jak na Sokoliku, korzystając z metalowych poręcz wspinamy się po nierównych i stromych schodach. Dobrze, że nie padało. Przy śliskiej nawierzchni podejście jest niebezpieczne. Na szczycie znajduje się siedmiometrowy metalowy krzyż.
Widoki zapierają dech w piersiach.
Schodzimy w dół. Z przerażeniem spoglądam na ludzi entuzjastycznie przeskakujących ze skały na skałę. Życie im nie w smak, czy jak ? Jeden niewłaściwy ruch może skończyć się tragedią. Ukontentowani widokami wróciliśmy do klimatycznego schroniska. Zimne piwo i krokiety z pieczarkami smakowały wyśmienicie.
Wracamy do Trzcińska mijając mural Wandy Rutkiewicz.

Kolejnego dnia podjechaliśmy samochodem do Strużnicy. Stąd rozpoczęliśmy wędrówkę na Starościńskie Skały – potężny masyw skalny pełen ciekawych kształtów granitowych głazów, imponujących kamiennych iglic, tajemniczych zakamarków i tuneli.
Tym razem żółtym szlakiem rozpoczynamy naszą wycieczkę.
Momentami mocno pniemy się pod górę. Po dotarciu do skrzyżowania z niebieskim i czerwonym szlakiem spacerujemy relatywnie łagodną ścieżką bukowym lasem.
Kulminacyjnym punktem Starościńskich Skał jest Lwia Góra (718 m n.p.m.).
To wyjątkowe miejsce. Takie małe skalne miasteczko.

Należy jednak zachować ostrożność przemykając między skałami. Kolejnym celem wędrówki jest Skalny Most. Niebieskim traktem schodzę ostro w dół. Ścieżka jest niemal cała zalana po wczorajszych opadach. Skalny Most to niezwykła formacja skalna sięgająca niemal 3o metrów.
Szpiczaste ostańce złączone są w górnej części tworzą wyjątkowy pomost. Robi wrażenie.
W bliskiej odległości znajduje się inna ciekawa formacja skalna – Piec z interesującym punktem widokowym. Wyjątkowych formacji skalnych nie brakuje. Mogliśmy kontynuować wędrówkę w stronę zamku Bolczów. Wróciliśmy jednak na parking do Strużnicy. Dalej podjechaliśmy do pobliskich Karpnik. Tam znajduje się urokliwy zamek.
Jego historia sięga średniowiecza. W XIX w. właścicielem zamku został książę Willhelm von Hohenzollern. Wówczas rezydencję przebudowano w stylu neogotyckim.
Żona księcia Maria Anna ufundowała metalowy krzyż na wspomnianej wcześniej Krzyżnej Górze. Dzisiaj w zamku mieści się hotel i restauracja. Zamek niestety nie jest dostępny do zwiedzania.
Wokół znajdziemy szereg innych ciekawych rezydencji. Wystarczy wymienić Łomnicę, Wojanów, Mysłakowice, Bukowiec, czy Bobrów. To już jednak historie na odrębny wpis.