S – SORRENTO
Cytrynowy zawrót głowy
Miasto w Kampanii, w południowych Włoszech, na Półwyspie Sorrentyńskim nad Zatoką Neapolitańską, (15 tys. mieszkańców). Sorrento na przestrzeni dziejów uznawano za wyjątkowy kurort. Najprawdopodobniej powstało jako jedna z greckich kolonii. Etymologia nazwy odnosi się do mitologicznych syren – Surrentum.
W okresie cesarstwa rzymskiego Sorrento cieszyło się powodzeniem wśród dygnitarzy i rzymskich dostojników. Wydaje się, że pobliskie Amalfi, Positano, czy wyspa Capri przyciągają większą uwagę turystów… Tymczasem właśnie Sorrento komplementowali artyści, poeci, kompozytorzy i twórcy filmowi.
Anna German w utworze „Wróć do Sorrento” śpiewa o krainie szczęścia. O kurorcie zrobiło się głośno po emisji filmu „Wesele w Sorrento”. W mieście urodził się autor słynnego eposu rycerskiego „Jerozolima wyzwolona” – Torqauto Tasso. Bajeczne krajobrazy z perspektywą na Zatokę Neapolitańską z Wezuwiuszem w oddali (https://www.radekfogel.pl/w/wezuwiusz/), spektakularne klify, na których powstało miasto i charakterystyczne oraz niezwykle klimatyczne dla południowej części Italii Dolce Vita sprawiają, że miejsca noclegowe sprzedają się tu błyskawicznie.
Tym, co jednak mnie osobiście najbardziej ujęło w Sorrento to cytryny. Te soczyste śródziemnomorskie owoce zdaje się występują tu niemal wszędzie i w każdej postaci… Mam na myśli nie tylko ogrody cytrynowe.
Cytryny z Sorrento są chyba największe na świecie 🙂 Większych nie widziałem. Ogromne, owalne i soczyste owoce ! Najpopularniejszym cytrynowym produktem znanym daleko poza włoskimi granicami jest tradycyjny likier Limoncello. Produkowany jest z grubych skórek kwaśnych owoców. Właśnie od jednej z fabryk tego kultowego trunku rozpoczynam wizytę w Sorrento. Na taśmach produkcyjnych cytrusy podlegają procesowi sortowania.
Na widok maszyny, w której przemieszczają się butelki z limoncello zaczynam przełykać ślinę. Na szczęście wizyta w fabryce nie mogła się obyć bez degustacji 🙂
Kosztuję kilka rodzajów schłodzonego trunku. Słodko-gorzka nuta 30% limoncello zachowuje idealną równowagę miedzy słodyczą i kwasowością orzeźwiających cytryn. Po degustacji przechodzę do sklepiku. Oprócz trunków za ladą dostrzegam cytrynowe ciasta, kremy, lody, magnesy w kształcie cytryn, koszulki z wizerunkiem popularnych owoców i milion innych gadżetów z cytryną w roli głównej. Wszystko na bazie cytryn i w cytrusowym temacie.
Nawet fiacik na tarasie widokowym ma kolor dojrzałych cytrusów.
Widok na Zatokę z tego miejsca jest rewelacyjny.
Wizytę w centrum miasta zaczynam od Placu Tasso. Tu krzyżują się ważne miejskie arterie.
Z tarasu przy placu spoglądam w dół i podziwiam piękną perspektywę na zakręt drogi Via Luigi de Maio prowadzącej do portu.
Za pomnikiem pisarza rozpoczyna się główny deptak miejski Corso Italia.
Mnóstwo tu punktów handlowych, sklepików z pamiątkami, restauracji i klimatycznych knajpek. Wszędzie oczywiście królują cytryny. Wejścia do niektórych kamienic dekorowane są pięknymi mozaikami często z motywem cytryn rzecz jasna.
Wchodzę do niewielkiej barokowej katedry Świętych Filipa i Jakuba.
Wewnątrz znajduje się stała ekspozycja szopki bożonarodzeniowej. Do świątyni przylega ładna dzwonnica z zegarem.
Nieopodal katedry, przy równoległej via Cesareo usytuowana jest Sedile Dominova. Niegdyś arystokraci w tym budynku toczyli dysputy o polityce. Godne uwagi są dobrze zachowane freski.
Zmierzam w stronę portu.
Bardziej na zachód znajduje się bardzo klimatyczna Marina Grande. Nieco na wschód usytuowana jest Marina Piccola. Wbrew nazwie to ta druga przystań jest bardziej zatłoczona. Z wysokiego klifu w małym parku miejskim – Villa Comunale podziwiam piękne morskie panoramy.
Na plażę można zjechać płatną windą.
Nieopodal znajduje się klasztor św. Franciszka z dziedzińcem otoczony pięknymi krużgankami.
Wymieniając zabytki sakralne warto zwrócić uwagę także na kościół św. Antoniego. Świątynię zbudowano w XI w. Obecnie oprócz stylu romańskiego dominuje architektura baroku. Wewnątrz znajdują się relikwie patrona kościoła. Wracam na Corso Italia.
Podziwiam urokliwą Villę Fiorentino. Zanim opuściłem cytrynowe Sorrento kupiłem kilka pamiątek z uwzględnieniem oczywiście limoncello. Żałuję jedynie, że nie zafundowałem sobie koszulki z napisem Keep calm and drink limoncello 🙂