R – RUMMU
Zatopione więzienie i bajkowy krajobraz
Mała miejscowość w północno zachodniej Estonii (ok. 900 mieszkańców). Pewnie pominęlibyśmy Rummu zmierzając do Tallina, gdyby nie intrygująca i nieco mroczna historia tego miejsca. Dzisiaj znajduje się tu malownicze turkusowe jeziorko w otoczeniu pięknego księżycowego krajobrazu, który tworzy…. hałda 🙂


Przed rozpoczęciem II wojny światowej w Rummu otwarto kamieniołom wapnia. Wykopano niszę o długości 2,5 km. Głębokość wyrobiska dochodziła do 4 metrów. Kilka lat później, na mocy paktu Ribbentrop – Mołotow, ZSRR wcielił Estonię w swoje struktury. Obok kamieniołomu zaczęło funkcjonować więzienie.

Do pracy przy wyrobisku zmuszano więźniów odsiadujących wyroki (pracowało tu ok. 400 osób). System pracy przymusowej zakończył się dopiero wraz z odzyskaniem niepodległości przez Estonię i jednoczesnym upadkiem Związku Radzieckiego w 1991 r. Więzienie definitywnie zamknięto jednak dopiero w 2012 r. Odłączono pompy zasilające wody gruntowe i wyrobisko wypełniono wodą. Powstało jezioro o powierzchni ok. 90 ha. Usypano również hałdę sięgającą 70 metrów powyżej lustra wody.

Przyjechaliśmy tu w piękne sierpniowe popołudnie. Temperatura na zewnątrz wynosiła 27 °C. Myśl o kąpieli w miejscu dawnego więzienia budziła we mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony piękny krajobraz, turkusowy kolor wody (odcień uzyskany w węglanu wapnia z kamieniołomu), z drugiej mroczne i nieco niebezpieczna przestrzeń do kąpieli. Zatopione więzienie i bajkowy krajobraz… – brzmi jak jakiś oksymoron 🙂

Zanim jednak dotarliśmy do jeziora zwiedziliśmy dawne sowieckie więzienie (tę część, która nie została zatopiona).

Tutaj zetknęliśmy się z brutalną historią i smutnym widokiem. Chociaż tak naprawdę to dla miłośników urbexu prawdziwy raj.

Zniszczone więzienne cele, ciasne korytarze, obdrapane ściany, druty kolczaste i uszkodzone wieże strażnicze – takie obrazy głównie zapamiętam z tego miejsca.


Po godzinie zwiedzania mieliśmy zwyczajnie dość. Marzyliśmy już tylko o turkusowym jeziorze.

Ponownie dreszczyk emocji towarzyszył mi jednak gdy tylko zauważyłem tabliczkę z informacją: Kąpiel na własną odpowiedzialność !

Świadomość zatopionych ruin, gdzieniegdzie wystających prętów i drutów kolczastych nieco przerażała. Na dodatek wystarczyło przemierzyć 2-3 metry i już nie miałem dna. Zwyciężyła jednak ciekawość i „głupia odwaga”. Opłynąłem budynek dookoła nieustanie uważając, czy czasem nie zahaczę nogą o więzienne pozostałości.

Zauważyłem, że niektórzy próbowali nawet skakać z murów budynku. Ratownik, który nadzoruje część jeziora przy parku wodnym Rummu Quarry Waterpark głośnym gongiem zapobiegł lekkomyślnym pomysłom. W tym miejscu nie zawsze jest jednak ratownik. Doszło już do wielu tragicznych wypadków. Ze względu na turkusową wodę Rummu przypomina Błękitną Lagunę (do tej na maltańskiej wyspie Comino trochę jednak brakuje). Nurkowanie pośród zatopionych ruin więzienia musi być niezwykle fascynujące. To prawdziwy raj dla nurków. Ja tymczasem nie zabrałem nawet zwykłych okularów do pływania… Byłem pod wrażeniem klimatu tego miejsca. Mocno zainspirowała mnie wysoka hałda.


Wdrapałem się prawie na sam szczyt (wiem, to niezbyt roztropne 🙂).

Producenci filmów, czy teledysków mają nieszablonową scenerię do realizacji swoich projektów.


Rummu wydaje się chyba jeszcze nie do końca odkrytą przestrzenią wśród turystów. Spieszcie tam zatem z wizytą, póki nie zostaną wprowadzenia ograniczenia w zwiedzaniu.