N – NIDRI
Greckie wakacje
Kurort wakacyjny na greckiej wyspie Lefkada na Morzu Jońskim (ok. 900 mieszkańców). Mimo niewielkich rozmiarów, znajdujące się we wschodniej części wyspy Nidri posiada po stołecznej Lefkadzie najlepiej rozwiniętą infrastrukturę i jest najpopularniejszym celem turystycznym na tej urokliwej wyspie Morza Jońskiego. Miasteczko na pierwszy rzut oka sprawia jednak wrażenie sztucznego tworu, który egzystuje wyłącznie na komercyjne potrzeby ruchu turystycznego. Pełna knajpek i sklepików z pamiątkami główna ulica raczej zniechęca do dalszej eksploracji. Mizerne kramy i chaotyczna zabudowa pozbawiona okazałych zabytków wpisują się w tę nieciekawą percepcję. Czyżby antyreklama ? Nie, nic z tych rzeczy. Do Nidri przyjechaliśmy lokalnym busikiem z oddalonej o 20 km miejscowości Vassiliki, która stanowiła naszą bazę na wyspie (https://www.radekfogel.pl/w/vassiliki/). Celem nadrzędnym wycieczki były wodospady Dimosari.
Godzinny, prawie czterokilometrowy spacer w palącym słońcu dał się mocno we znaki. Próżno szukaliśmy cienia między domami. Napotkane sporadycznie akacje, pinie oraz drzewa cytrusowe stanowiły namiastkę „oazy”.
Zimne piwo zakupione przy głównej ulicy w Nidri skonsumowane w połowie drogi w małym gaju oliwnym nie mogło zaspokoić pragnienia.
Bliżej wodospadów teren jest jednak bardziej zielony. Obawialiśmy się, że na skutek upalnych dni rozmiary wodospadu zostaną pokaźnie zredukowane. Na szczęście obawy się nie sprawdziły. Widok okazałego strumienia wpływającego do malowniczego turkusowego jeziorka ucieszył nas ogromnie.
Woda spływająca z górskiego potoku jest jednak lodowata.
Tego nam było trzeba 🙂 Oczywiście z umiarem, żeby nie doznać szoku przy różnicy temperatury. Bardzo pozytywne doświadczenie. Okolice wodospadu to urokliwe miejsce. Warto wdrapać się po kamienistej ścieżce na górną platformę wodospadu Dimosari.
Wróciliśmy do miasteczka. Tym razem udaliśmy się do portu. Tutaj perspektywa jest znacznie ciekawsza niż centralna ulica kurortu.
W pobliżu nie znajdziemy jednak urokliwych plaż jak Kathisma, Porto Katsiki, Agiofili, czy w moim subiektywnym rankingu najładniejsza plaża na wyspie – Egremni (https://www.radekfogel.pl/e/egremni/). Spacerując promenadą w stronę przystani jachtowej podziwialiśmy rajskie pejzaże okolicznych wysp na tle błękitu nieba i turkusu Morza Jońskiego. Najbliżej Nidri znajduje się niezamieszkana wysepka Madouri. Większą uwagę skupia jednak wyspa Scorpios należąca niegdyś do jednego z najbogatszych ludzi naszego globu – Arystotelesa Onassisa.
Grecki magnat w połowie XX w. zgromadził największą na świecie flotę żeglugową. Został pochowany właśnie na Scorpios. W 2013 r. wnuczka Onassisa sprzedała wyspę córce rosyjskiego oligarchy, właściciela klubu AS Monaco (Zastanawiam się, czy dzisiaj, w momencie potwornej inwazji Rosji na Ukrainę, transakcja doszłaby do skutku ? Mam nadzieję, że nie. Z obelżywych względów nie wymienię jednak nazwiska właściciela wyspy). Wokół Scorpios pływaliśmy stateczkiem dwa dni wcześniej. Wtedy również dotarliśmy na wyspę Meganisi z podwodną jaskinią Papanikolis. Do wnętrza groty wpłynęliśmy statkiem przez 120 metrowy tunel w skale. Wrażenia są piorunujące.
Woda jest krystalicznie czysta. Momentami widać dno. Podczas II wojny światowej jaskinia była kryjówką dla łodzi podwodnej o tej samej nazwie.
W porcie w Nidri znajduje się pomnik Arystotelesa Onassisa.
Nieopodal zatrzymaliśmy się w przytulnej tawernie. Degustowaliśmy zimne napoje i ponownie zawiesiliśmy wzrok na przepiękny horyzont…