R – RIMINI
Najsłynniejsze włoskie wczasowisko…
Kurort turystyczny w północno wschodnich Włoszech nad Adriatykiem, w regionie Emilia-Romania (150 tys. mieszkańców). Mimo, że plaże na południu Włoch z pewnością są bardziej malownicze i kameralne, to jednak Rimini jest bardziej rozpoznawalne wśród turystów. Trudno też nie odnieść wrażenia, że miejscowość lata świetności ma dawno za sobą.
Pół wieku temu właśnie Rimini odgrywało wiodącą rolę we włoskiej turystyce. Tutejsze szerokie piaszczyste plaże ciągną się kilometrami.
Nie przypadkowo użyłem terminu „wczasowisko” w odniesieniu do Rimini. Mimo, że boom na Rimini dawno minął, turystyka wypoczynkowa w tej części Italii ma w dalszym ciągu charakter bardzo „przemysłowy” i wymiar komercyjny. Nie zaskoczyła nas ta sytuacja. Rimini stanowiło znakomitą bazę wypadową do odkrywania Regionu Emilia-Romania.
Przy okazji oczywiście skorzystaliśmy z oferty wypoczynkowej tego interesującego adriatyckiego kurortu. Niestety infrastruktura również pamięta XX wiek. Standard obiektów noclegowych jest bardzo zróżnicowany. Gdybym zakładał wyłącznie bierną rekreację i nadmorski wypoczynek, to z pewnością nie przyjechałbym tu. Harmider, tłok, wakacyjna tandeta….
Zostawmy jednak komercyjną stronę miejscowości. Rimini może poszczycić się na szczęście zabytkową, klimatyczną starówką. Dotarliśmy tam dwukilometrowym spacerkiem z dzielnicy San Giuliano Mare, w której nocowaliśmy. Rimini to dawna rzymska osada Ariminium. Niegdyś prowadziła tu droga via Flaminia. Pozostałości po czasach Imperium Rzymskiego jest w Rimini znacznie więcej. Najbardziej rozpoznawalnym miejscem jest Łuk Augusta.
Wzniesiono go w 27 r. p.n.e. W średniowieczu tworzył spójną konstrukcję z murami obronnymi.
Stare Miasto rozciąga się stąd wzdłuż ulicy Corso aż do kolejnej antycznej atrakcji – Mostu Tyberiusza.
Ta świetnie zachowana konstrukcja łukowa nad rzeką Marecchia stanowiła z kolei początek starożytnego traktu via Emilia. Most jest jednym z najstarszych w całych Włoszech.
Pomiędzy tymi antycznymi budowlami znajdują się dwa ważne miejskie place. Na Placu Trzech Męczenników (Tre Martiri) podziwialiśmy Wieżę Zegarową.
Stoi tu również pomnik Juliusza Cezara. Prawdopodobnie właśnie w tym miejscu wypowiedział słowa: kości zostały rzucone (niedaleko przepływa rzeka Rubikon). W bliskim sąsiedztwie z kolei znajduje się katedra Tempio Malatestiano. Tak naprawdę to XIII w. kościół św. Franciszka. W środku znajduje się krucyfiks autorstwa Giotta.
Pod rządami rodu Malatesta kościół miał być przebudowany na największą świątynię we Włoszech. Budowa nie została jednak ukończona ze względu na brak funduszy i sprzeciw Watykanu. Widać to wyraźnie po niedokończonej dekoracji przed wejściem.
Na placu Cavour z kolei zatrzymujemy się w knajpce i popijając zimne Moretti podziwiamy średniowieczną architekturę dookoła. Obok siebie zlokalizowane są trzy historyczne pałace: Arrengo, Podesta oraz Garampi. Na końcu placu dostrzegamy budynek neoklasycystycznego teatru.
W centralnym punkcie usytuowany jest pomnik papieża Pawła V.
Tuż obok znajduje się urokliwa fontanna Della Pigna, zwana obrazowo „szyszką”.
Za placem natomiast ładnie prezentuje się średniowieczny zamek rodu Malatestów – Castel Sismondo. Po krótkim spacerze w najbardziej średniowiecznej części miasta dotarliśmy do bardzo ważnego miejsca w Rimini – Muzeum Federico Felliniego. Właśnie w tym włoskim kurorcie przyszedł na świat jeden z najwybitniejszych twórców europejskiego kina. Przed wejściem zwracamy uwagę na interesującą rzeźbę nosorożca.
Nawiązuje ona do obecności tego dostojnego ssaka w sztuce włoskiego mistrza kinematografii. W filmie „A statek płynie” bohater zabiera na łódkę właśnie nosorożca… Niezwykłą symbolikę związaną z twórczością Felliniego dostrzegamy również w innych miejscach w Rimini. Po przejściu przez Most Tyberiusza skręciliśmy w prawo, w stronę bardzo urokliwej dzielnicy Borgo San Giuliano.
Dawniej było tu rybackie osiedle. Spacerowaliśmy wąskimi uliczkami mijając ledwie kilka osób.
Na niewielkich rozmiarów domkach odnajdujemy liczne murale związane z twórczością Felliniego.
Pięknie zdobią pastelowe fasady budynków.
Po długim spacerze wróciliśmy do hotelu. Był czas na basen, kąpiel w Adriatyku…
Wieczorem spacerowaliśmy nadmorską częścią w okolicach mariny.
Odkryliśmy gwarne i zatłoczone miejsca pełne rozrywkowych knajpek – rewir Diabelskiego Młyna. Ceny i tłumy trochę nas odstraszyły. Oświetlone młyńskie koło ładnie prezentowało się z dalszej perspektywy.
Spodobała nam się natomiast okolica Parku Felliniego. Byliśmy pod wrażeniem oświetlonej Fontanny Czterech Koni.
W parku najbardziej imponuje jednak bryła najsłynniejszego obiektu noclegowego w mieście – Grand Hotelu*****.
Obiekt od trzydziestu lat jest zabytkiem narodowym. Zbudowano go na początku XX w. zgodnie z ideą włoskiej secesji (styl Liberty). Grand Hotel pojawił się w filmie Felliniego „Amarcord”. Luksus… – powiedziałem do żony spoglądając na fasadę budynku proponując powrót do naszego miejsca zakwaterowania*** (niewiele gorszego 🙂). Wróciliśmy późną porą mijając po drodze latarnię morską w porcie.
Rimini to wymagające miasto. Trzeba się trochę wysilić by dostrzec i zrozumieć piękno.