W – WENECJA
Nie tylko dla zakochanych
Miasto w północno – wschodnich Włoszech nad Adriatykiem (250 tys. mieszkańców, z czego jedynie 50 tys. zamieszkuje historyczne centrum). Artystyczne dziedzictwo, bogata historia, unikatowy układ urbanistyczny, no i przede wszystkim niesamowity system kanałów wokół Laguny Weneckiej sprawia, że Wenecja zalicza się do miast o jednym z najwyższych wskaźników natężenia ruchu turystycznego na świecie. Wenecja położona jest na ponad stu wyspach i wysepkach, które łączy ponad 400 mostów. Budynki zostały zbudowane na wielkich drewnianych palach.


Do tego przepięknego miasta udaliśmy się w 10 rocznicę ślubu. Z lotniska skierowaliśmy się bezpośrednio do terminalu tramwajów wodnych – popularnych vaporetto, którym popłynęliśmy najpierw do Murano (więcej o tej pięknej wysepce przeczytacie tutaj – https://www.radekfogel.pl/m/murano/). Po wizycie w tym urokliwym miejscu, dotarliśmy (oczywiście vaporetto) na Piazzale Roma. Tutaj wszyscy rozpoczynają przygodę z włoskim miastem na wodzie. My jednak udaliśmy się do lądowej dzielnicy Mestre, w której nocowaliśmy (polecam Hotel Guidi – przystępne ceny, smaczne śniadania, 5 minut drogi do tramwaju, którym w kwadrans dojeżdżaliśmy do centrum). Następnego dnia rozpoczynamy intensywne zwiedzanie powabnej i ekspresyjnej Wenecji. Zapewne część czytelników zakwestionuje użyte przeze mnie epitety. Wielu Wenecja zwyczajnie kojarzy się wyłącznie z tłumem, brudem, śmierdzącym zapachem itp. Z całą powagą dementuję te stwierdzenia. Pewnie zależy to od tego kiedy się przyjedzie oraz oczywiście od pogody. My odwiedziliśmy Wenecję w połowie czerwca. Ogromnych tłumów i nieprzyjemnych zapachów nie doświadczyliśmy. Pechowo jednak drugiego dnia natrafiliśmy na strajk komunikacyjny, który rozpoczął się kilka minut po przyjeździe na Piazzale Roma. Naszym celem był rejs vaporetto słynnym Kanałem Grande (3,8 km długości) do Placu św. Marka, skąd planowaliśmy rozpocząć zwiedzanie. Ze względu na strajk dopłynęliśmy w okolice mostu Rialto. Po drodze podziwialiśmy przepiękne kamienice i pałace. Szczególnie godne uwagi są Ca’ d’Oro (Złoty Dom), Ca’ Pesaro, pałac Ca’ Da Mosto, Pallazzo Michiel, w którym mieści się Muzeum Sztuki, czy Hotel Ca’ Sagredo. Przed tym ostatnim prosto z Kanału wyłaniają się ogromne dłonie – rzeźba zatytułowana „Wsparcie”, której pomysłodawcą jest włoski artysta Lorenzo Quinn. Autor chciał w ten sposób zwrócić uwagę na problem z ociepleniem klimatu oraz globalizacji.

Dopływamy do Rialto. Słynny most jest ważną wizytówka miasta. Wielokrotnie go przebudowano. Ostateczny kształt pochodzi z XVI w. Na moście i w jego sąsiedztwie mieściły się kramy rzemieślników. Długość mostu wynosi 48 metrów.

W tak romantycznych okolicznościach nastąpiły miłosne podrygi, sercowe pląsy … no i oczywiście pamiątkowa fotka.
Zmierzamy w stronę Placu św. Marka. Przecinamy dzielnicę San Marco niejako w poprzek. Zwiedzamy kościół Santo Stefano i jedną z najlepszych scen operowych na świecie – Teatro La Fenice (gdyby nie było strajku, pewnie byśmy to pominęli). Dostrzegamy słynny Most Westchnień, przez który przemierzali więźniowie na salę rozpraw ostatni raz spoglądając na Wenecję.
Pierwszorzędny symbol Wenecji – Plac św. Marka początkowo nieco przytłacza ilością zwiedzających. Bazylika św. Marka prezentuje się niezwykle efektownie. Majestatyczną świątynię pokrytą mozaikami przedstawiającymi historię Republiki Weneckiej datuje się na IX w. 76 metrowa bazylika imponuje bogactwem. Wewnątrz znajdują się relikwie św. Marka ewangelisty.

Zachwycamy się Pałacem Dożów, wieżą zegarową oraz 98 metrową dzwonnicą św. Marka.
Przeraziły nas w tym miejscu kosmiczne ceny (Wenecja ogólnie jest bardzo droga, jednak Plac św. Marka to już cenowe szaleństwo). Nie kupujemy biletu ani na punkt widokowy dzwonnicy, ani do Pałacu Dożów. Opuszczamy Plac św. Marka. Podziwiamy w oddali opactwo benedyktyńskie San Giorgio Maggiore na wyspie San Giorgio oraz znajdującą się po drugiej stronie Kanału Grande imponującą barokową Bazylikę Santa Maria Bella Salute.
Wracamy do kupieckiej dzielnicy San Polo. Przy Campo della Pescheria można zaopatrzyć się w kałamarnice, frutti di mare, świeże warzywa i owoce.
Docieramy do Piazzale San Polo – popularnego w czasie słynnego weneckiego karnawału placu. Tradycja świętowania balów, maskarad, festynów sięga tu XV w. Naszym oczom ukazuje się gotycki kompleks klasztorny Franciszkanów Santa Maria Gloriosa dei Frai, Przy ołtarzu głównym znajduje się obraz Tycjana Wniebowzięcie. W dzielnicy Dorsoduro zachwycają nas maleńkie mostki i ciasne uliczki. W ich gąszczu znajdujemy czas na odpoczynek. Kawa w Wenecji, w miejscu gdzie nikt nie spaceruje? Tak, w Dorsoduro to możliwe. Turyści raczej omijają to miejsce. My delektujemy się chwilą.

Wracamy na Piazzale Roma. Kończymy wizytę w centrum. Coraz większy tłum oczekuje na tramwaj do Mestre. Nie brakuje też kieszonkowców. Mój plecak również został przez nich dostrzeżony. Na szczęście zachowałem czujność. Następnego dna rano udajemy się w stronę lotniska. Opuszczamy niesamowite miasto na wodzie. Szkoda tylko, że nie udało nam się popływać gondolą… (o cenach już wspominałem). Widok na Lagunę Wenecką z lotu ptaka na długo zapadnie w mojej pamięci. Trzeba tu wrócić. Oprócz Wenecji i Murano jest jeszcze przecież kolorowe Burano, Lido, Torcello, Giudecca i wiele innych…