N – NEAPOL
Nie odejść od zmysłów
Miasto na południu Włoch (ok. miliona mieszkańców). Stolica Kampanii. Zobaczyć Neapol i umrzeć – niegdyś Goethe zachwycał się i szukał inspiracji w mieście u stóp Wezuwiusza (https://www.radekfogel.pl/w/wezuwiusz/). Dzisiaj jeśli mowa o śmierci w Neapolu to na pewno nie w kontekście uwielbienia… Nie jest tajemnicą, że wizerunek miasta mocno ucierpiał na skutek nadmiaru śmieci, chaosu, nieporządku, camorry itd. Neapol uchodzi też za najbardziej niebezpieczne miasto Włoch. Pewnie nie tak jak u Goethego, ale mimo wszystkich problemów, Neapol wywarł na mnie pozytywne wrażenie.
Prawdziwe włoskie serce bije właśnie w stolicy Kampanii. W odróżnieniu od wielu wspaniałych miejsc na Półwyspie Apenińskim, w Neapolu większość codziennych spraw, przeróżnych sytuacji, wydaje się być nacechowana nieudawanym i przekonującym realizmem. Właśnie ta niekłamana autentyczność bardzo pochlebnie wpływa na moją ocenę tego trudnego mimo wszystko w odbiorze miasta.
Do historycznego centrum wybrałem się z okolic portu. Ulicą Via Duomo przespacerowałem w stronę katedry. Mimo wczesnej pory na ulicach robi się tłoczno. Kontenery pełne śmieci i porzucone odpady w ich sąsiedztwie nie umykają uwadze turystów. Po drodze mijam 15 metrowy mural św. Januarego – patrona miasta.
Neapolitańczycy oddają szczególną cześć świętemu w monumentalnej Katedrze Wniebowzięcia NMP z XIII w. To najważniejszy i moim zdaniem najpiękniejszy obiekt sakralny miasta.
Święty January żył w III w. n.e. Został skazany za wyznawanie chrześcijaństwa na pożarcie przez lwy. Zgodnie z legendą drapieżniki zamiast ruszyć do ataku uklęknęły przed nim. January został zatem stracony przez ścięcie. W katedrze przechowywane są relikwie świętego (flakonik z krwią Januarego). Trzy razy w roku ampułka wystawiana jest na widok publiczny. Uważa się, że jeśli nastąpi „cud” w postaci upłynnienia krwi świętego, to Neapol czeka dobrobyt i prosperity. W przeciwnym razie los miasta będzie niepomyślny.
Neapolitańczycy wierzą, że upłynnienie krwi Januarego uchroni miasto przed wybuchem Wezuwiusza, czy uciskiem camorry. Kościół nie określił się co do autentyczności zjawiska. Oprócz kaplicy patrona miasta katedra zadziwia niesamowitą architekturą. Warto spojrzeć dokładniej m.in. na ołtarz, kasetonowy sufit, kopułę, baptysterium, krypty.
Zaciekawiła mnie forma spowiedzi. Wierni wyznają grzechy twarzą w twarz z kapłanem. Bez żadnej kurtyny…
Po wyjściu z katedry spacerowałem Via dei Tribunali – jedną z głównych arterii historycznego centrum. Tutaj panuje zgiełk, bałagan, chaos. Dostrzegam ciekawe murale (m.in. graffiti Madonna z pistoletem Banksy’ ego). Wyczuwam zapachy kuchennych rarytasów. Co chwilę pojawia się wizerunek Diego Armando Maradony. Tu w Neapolu wybitny Argentyńczyk jest stawiany na równi z Bogiem.
Wszystko tworzy jednak niezwykły klimat, a to dopiero początek labiryntu wąskich miejskich deptaków. Przy pomniku św. Kajetana znajdują się podziemne przejście, w których przebywali uchodźcy wojenni. Dalej droga prowadzi do muzeum archeologicznego (Napoli Sotterranea) – system neapolitańskich podziemi. Z tej atrakcji jednak nie skorzystałem. Podążam na południe krótką i niezwykle zatłoczoną uliczką Via S. Gregorio Armeno. To słynna dzielnica neapolitańskich szopkarzy. Cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród turystów zwłaszcza w okresie bożonarodzeniowym. Maleńka uliczka ma niecałe 200 metrów. Tutaj można podziwiać mnóstwo przepięknych i misternie wykonanych neapolitańskich szopek (presepe napoletano).
Pokoleniowa tradycja tworzenia szopek nie ogranicza się do wykonania jedynie figurek sakralnych. Szopki na sklepowych wystawach pełne są przeróżnych motywów. Nie brakuje piłkarzy, polityków, celebrytów itp. Niektóre szopki kosztują fortunę. Na końcu uliczki znajduję odrobinkę przestrzeni (może pół metra kwadratowego). To dobre miejsce na konsumpcję zakupionej chwilę wcześniej neapolitańskiej baby – malutkiego placuszka drożdżowego nasyconego rumem. Mniam 🙂 Po kilku minutach ruszam dalej. Tym razem w największy tłum. Przede najpopularniejszy odcinek Spaccanapolli – najstarszej miejskiej pieszej arterii. Kręgosłup komunikacyjny dla mieszkańców i turystów. Ogrom ludzi. Człowiek na człowieku.
Co chwilę sprawdzam, czy mam dokumenty i pieniądze przy sobie. Dostrzegam nawet zorganizowane szajki złodziei, które komunikują się dyskretnie w sposób niewerbalny. Gęsto i ciasno. Zgiełk. Nie lubię miejsc, które ograniczają moją swobodę poruszania się. Spaccanapolli ma jednak swój urok. To esencja miasta. Z góry wygląda jak wielka szczelina, która dzieli Neapol na pół. Tutaj znajdują się przepiękne kamienice oraz pałace. Na pierwszy rzut oka budynki sprawiają wrażenie zwyczajnych. Niepozorne bramy, często zniszczone fronty. Gdy jednak wejdziemy kilka kroków w stronę podwórza możemy podziwiać prawdziwe architektoniczne perełki. Palazzo Petrucci, Palazzo Venezio to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Zanurzam się w tym ulicznym nieładzie trochę głębiej. Dostrzegam monumentalny gotycki kościół San Domenico Maggiore, a także wyjątkową kaplicę Sansevero z niezwykłym posągiem „Chrystus spowity całunem”. Nieco dalej usytuowana jest rzeźba słynnej postaci z neapolitańskiego teatru lalek – Pulcinella. Spoglądam w górę. Sznury z praniem łączą okna kamienicy po przeciwnej stronie wąskiej uliczki. Wracam na główny trakt. Przede mną Piazza Gesù. Na placu znajduje się jeden z najważniejszych obiektów sakralnych w mieście (niektóre źródła podają, że w Neapolu jest pół tysiąca kościołów). Kościół Gesù Nuovo jest jednak wyjątkowy. Z zewnątrz pokryty jest kamieniami w kształcie piramidek.
Według legendy takie ich ułożenie szyfruje jakąś wiadomość. Przeróżne nieszczęścia, które dotknęły kościół są jednak rzekomo skutkiem niewłaściwego ułożenia piramidek na fasadzie kościoła. Wnętrza zachwyciły mnie wyjątkowo bogatą szatą barokową.
Vis-à-vis Gesù Nuovo znajduje się Klasztor św. Klary wraz z dziedzińcem z pięknymi krużgankami w ogrodzie przykościelnym. Na placu uwagę zwraca piękna barokowa kolumna maryjna.
Sto metrów dalej przebiega reprezentacyjny szeroki bulwar Via Toledo. Zmierzam na południe. Mijam zejście do metra. Stacja Toledo przez wielu uważana jest za jedną z najpiękniejszych na świecie. W pobliżu portu uwagę przykuwa jeden z architektonicznych symboli miasta – zamek Castel Nuovo.
Potężną twierdzę zbudowano na polecenie króla Karola Andegaweńskiego. Już z daleka dostrzegam zamkowe wieże z krenelażem.
W krajobrazie dzielnicy Santa Lucia z kolei dominuje zamek Castel dell’Ovo. Warownia nazywana jest zamkiem jajecznym. Legenda głosi, że Wergiliusz umieścił tam jajko, które dopóki będzie całe, dopóty Neapol będzie bezpieczny. Kolejnym znanym zamkiem w Neapolu jest Castel Sant’Elmo. Ze wzgórza zamkowego podobno rozpościera się najciekawsza panorama na miasto. Niestety tam już (jeszcze) nie dotarłem… Kolejny dzień rozpocząłem od spaceru wokół Piazza Plebiscito. Plac sam w sobie raczej wywołuje niechęć niż zachwyt. W wielkim uproszczeniu to trochę taka betonoza.
Trudno jednak przejść obojętnie wokół architektury pobliskich atrakcji. Imponuje Bazylika św. Franciszka z Paoli z monumentalną kolumnadą.
Pięknie prezentuje się Pałac Królewski (Palazzo Reale).
Zbudowano go dla hiszpańskiego króla Filipa III, który jednak nigdy w nim nie przebywał. Pałac był jedną z czterech rezydencji Dynastii Burbonów. Marmurowa klatka schodowa i królewskie komnaty zachwycają kunsztownością wykonania.
Za pałacem zwracam uwagę na teatr San Carlo – najstarszy gmach operowy we Włoszech. Po krótkiej chwili ponownie jestem na Via Toledo. Przede mną wyjątkowy budynek – Galeria Umberto.
Przeszkolony gmach z ponad 50-metrową kopułą został zbudowany pod koniec XIX w.
Zwracam uwagę na wyjątkową posadzkę ze znakami zodiaku.
W pasażu handlowym mieszczą się eleganckie butiki i markowe sklepy. Częstym motywem jest tu oczywiście Maradona – bożyszcze neapolitańczyków.
W sąsiedztwie galerii znajduję klimatyczną pizzerię. Być w Neapolu i nie zjeść pizzy… To niewybaczalne. Pizza w mieście u stóp Wezuwiusza to temat na odrębny wątek… Smakuję marinarę z pomidorami, czosnkiem i oregano. Niebo w gębie… 🙂
Po posiłku krótko jeszcze spacerowałem po malowniczej dzielnicy Quartieri Spagnoli. Pożegnałem się z tym wyjątkowym miastem i ruszyłem w dalszą drogę na szlaku pięknych miejsc w Kampanii. Neapol oferuje oczywiście znacznie więcej. Podziemia Neapolu, Tunel Burbonów, cmentarz Fontanelle, bogata oferta muzealna to tylko kolejne wybrane atrakcje. Warto również wspomnieć o świątyni futbolu – stadionie SSC Napoli. Być może zawitam tam następnym razem 🙂