L – LE PUY-en-VELAY
Miasto wygasłych wulkanów
20 tys. miasto we Francji, w regionie Owernia-Rodan-Alpy. Często zachwycamy się nad czarującym brazylijskim Rio de Janeiro. Ci z chimerycznym poczuciem humoru, nie skąpią pochwał w stronę pomnika Chrystusa w Świebodzinie. Tak naprawdę jednak mianem europejskiego Rio śmiało możemy nazwać malutkie miasteczko w Owernii – Le Puy – ośrodek kultu maryjnego. Punkt początkowy szlaku Św. Jakuba do Santiago de Compostela.
W Święto Wniebowzięcia NMP tłumy pielgrzymów przybywają do sanktuarium modląc się przed figurą Czarnej Madonny. Przed wiekami śmiertelnie chorej kobiecie ukazała się Matka Boska. Nakazała jej wspiąć się na wierzchołek pobliskiego wzgórza. Kiedy się obudziła była zupełnie zdrowa. W ten oto sposób rozpoczął się kult Czarnej Madonny.
Miasto, podobnie jak Rio, położone jest wśród bazaltowych stożków, będących pozostałościami wygasłych wulkanów (słowo puys określa strome wzgórze). Celem turystów (nie tylko zresztą pielgrzymów. Le Puy przyciąga także ateistów. Przed restauracją, przy schodach katedry nasza grupka spotkała oczarowanych miastem agnostyków) oprócz XII wiecznej romańskiej katedry, jest znajdująca się na tzw. Kruczej Skale (757 m n.p.m.) 23 metrowa żelazna figura Notre-Dame de France. Wejście do wnętrza figury, a następnie na samą koronę dostarcza wielu wrażeń. Ja miałem zawroty głowy, zwłaszcza w ostatnim etapie wędrówki. Widok na miasto jest oszołamiający, po prostu „w dechę”.
Starówka wygląda jak typowe średniowieczne miasteczko. Urbanistyczny gąszcz kamiennych uliczek. Na kolejnym wzgórzu znajduje się romańska kaplica Św. Michała, konsekrowana w 969 r. Wspinaczka nie należy do łatwych. Surowe wnętrza poddają pod rozwagę ludzką egzystencję.