M – MURANO
Szklane cuda
Wyspa (właściwie grupa siedmiu maleńkich wysepek liczących zaledwie 5 tys. mieszkańców) położonych na lagunie niedaleko Wenecji w północno-wschodnich Włoszech. Do Murano trafiłem z żoną w 10 rocznicę ślubu. Miała być Wenecja… i jeszcze coś. Żona te „coś” w ostatniej chwili zmieniła właśnie na Murano. Jako, że Iza jest z zawodu witrażystką (przy okazji polecam jej pracownię – Witraże z pasją) wybór nie był przypadkowy. Murano to przecież kolebka znakomitych europejskich wyrobów szklanych.
Mimo, że mój zmysł artystyczny jest raczej bublowaty, chylę czoła przed wirtuozami z Murano (zaraz po fachurze mojej żony rzecz jasna ). Produkcją szkła w Murano zajmowali się już starożytni Rzymianie. Huta szkła powstała tu już w XIII w. Dzisiaj na każdym kroku możemy spotkać wystawy sklepowe pełne precjozów, szklanych ornamentów, biżuterii.

W miasteczku mnóstwo szklanych rzeźb. Spotkaliśmy nawet gigantyczne liczydło i kometę. Przepięknie mienią się feerią barw żyrandole w witrynach sklepowych.
W Murano nie istnieje komunikacja samochodowa. Można poruszać się jedynie stateczkami vaporetto (przystanki wyglądają jak kameralne sale koncertowe) lub na piechotę. Wyspa na pewno odkrywcza, efektowna i kolorowa. W pamięci utkwiły mi słowa kapitana vaporetto, który z nietuzinkowym uśmieszkiem i charakterystycznym dla Włochów melodyjnym akcentem z ekscytacją oznajmił nam, że dopłynęliśmy do Murano, Murannno… ?

