R – ROVINJ
Mała Wenecja
Miasto w północno-zachodniej Chorwacji na półwyspie Istria (15 tys. mieszkańców). Rovinj nazywany jest często „małą Wenecją”. Porównanie nie jest przypadkowe, bowiem ten malowniczy chorwacki kurort przypomina rzeczywiście włoskie miasto na wodzie. Nie ma tu oczywiście kanałów, ale niemal z każdej strony Rovinj otoczony jest przez Morze Adriatyckie. Podobieństwa można doszukać się również w urzekającej architekturze miejskiej zabudowy.
Historycznie obszar ten znalazł się pod panowaniem Imperium Rzymskiego pod nazwą Ruginium. W wiekach średnich przez ponad 500 lat osada należała do Republiki Weneckiej. Siłą rzeczy wpływy włoskie są tu nieuniknione. Nawet styl życia, luźna atmosfera, czy kunsztowne wyroby artystyczne bardzo przypominały mi italiańskie dolce vita. Na dodatek Włosi stanowią w Rovinj 15% populacji. Labirynt wąskich uliczek, kolorowe kamienice, urokliwy port, zapierająca dech w piersiach panorama na miasto ze wzgórza przy katedrze św. Eufemii utwierdzają w przekonaniu wszystkich odwiedzających, że Rovinj zasługuje na miano najpiękniejszego miasta chorwackiej Istrii.
Wszystko to sprawia, że w sezonie napotkacie tam mnóstwo turystów. My odwiedziliśmy Rovinj w połowie stycznia. Pierwszorzędny kurort tętniący życiem zupełnie pustoszeje w środku zimy. W Rovinj po prostu trzeba zwolnić i kontemplować piękno tego świata. Nam udało się to wręcz idealnie. Bez pośpiechu i zgiełku koncentrowaliśmy uwagę na detalach.
Samochód zaparkowaliśmy 500 metrów od starówki na darmowym parkingu (w sezonie taryfy za parkowanie z pewnością powodują grymas na twarzy kierowców). Po kilku minutach spaceru docieramy do centralnej części miasta (Trg na mostu). Uliczki łączące XVII w. barokowy Łuk Balbi oraz miejskie targowisko w północnej części półwyspu są jeszcze relatywnie szerokie.
Dawniej starówkę od reszty miasta oddzielały mury i bramy miejskie. Po przekroczeniu reliktów dawnej zabudowy spacerujemy już zupełnie wąskimi korytarzami pomiędzy kamienicami.
Najważniejszym obiektem na starówce jest XVIII w. kościół św. Eufemii. Barokowa świątynia jest miejscem przechowywania relikwii patronki kościoła.
Eufemia podczas panowania rzymskiego cesarza Dioklecjana odmówiła złożenia ofiary bogu wojny Marsowi. Pomimo tortur i wydania na pożarcie dzikim zwierzętom, nie wyrzekła się wiary chrześcijańskiej. Wewnątrz znajdujemy ołtarz dedykowany patronce kościoła oraz sarkofag św. Eufemii. Szczególną uwagę zwracamy jednak na obraz „Męczeństwo św. Eufemii”. Przy świątyni znajduje się 60 metrowa dzwonnica. Przy jej budowie wzorowano się na kampanili z placu św. Marka w Wenecji.
Schodzimy w kierunku Plaży Balota. Pomiędzy kamieniczkami znajdujemy kameralny taras widokowy ze schodkami prowadzący prosto do Adriatyku. Na ławeczce wyciągamy kanapki i termos z kawą. Podziwiamy widok na morze i znajdującą się nieopodal wyspę św. Katarzyny. Na kamiennym nabrzeżu dostrzegamy wygrzewającą się na słońcu rodzinę krabów. Istna sielanka. Takich chwil się nie zapomina… .
Kierujemy się w stronę mariny. Zwracamy uwagę na budynek wieży zegarowej.
W porcie jachtowym dostrzegamy mnóstwo łódek i stateczków.
Po serii zdjęć wracamy w stronę parkingu w przekonaniu, że Rovinj to nie tylko architektoniczny klejnot Istrii, ale na pewno również jeden z najładniejszych kurortów na całym wybrzeżu Adriatyku.